środa, 14 listopada 2012

Nie łatwo mówić

Już dwudziesta.
Znów wyrywający z zamyślenia dzwonek.
- Krzysztof?
- Tak.
- Już otwieram.

Marta wzięła sobie do serca zalecenia Krzysztofa odnoszące się do jej ubrania.. Ma wiele rodzajów bielizny, ale nie mogła się zdecydować.
Czy założyć stringi? A może stanik, który bardziej okrywał by jej piersi? Pas do pończoch, czy pończochy samonośne. Typowo kobiece problemy. I nie ma tu znaczenia, czy to bielizna, spodnie, spódnica, bluzka....
Zawsze to samo. Tyle razy przecież kłóciła się o to z mężem, który nie mógł się doczekać na jej gotowość do wyjścia z domu.
- Nie założę stringów, odsłaniałyby za dużo.

Drzwi otwierają się zdecydowanie.
-Wracaj do łazienki i zmieniaj dół. Mają być, kurwa, stringi.

Martę zamurowało, ale bez słowa poszła przebrać się zgodnie z poleceniem Krzysztofa. Nie cierpiała tego wrzynającego się między pośladki sznurka. Zakładała je tylko wtedy, gdy wiedziała, że zdejmie je niedługo facet, z którym miała iść do łóżka.


- Teraz lepiej - warknął Krzysztof.
Jak poprzednio zajął miejsce na fotelu.
- Daj mi coś do picia.
- Co sobie życzysz?
- Może być kawa.
- Już idę ją zaparzyć.
- Przecież wiedziałaś, że przyjdę. Mogłaś przygotować się wcześniej.
- Oczywiście, poprawię się - zaczął w niej wzbierać strach - o co mu chodzi? Jest taki zdenerwowany. Przecież ma, to czego chciał - tylko te majtki były nie takie.

Kawa jest taka gorąca. Krzysztof  łapczywie chwycił filiżankę.

- Chyba ją przestraszyłem, odpuszczę trochę.
- Siadaj Marto.

Marta usiadła na kanapie starając się przyjąć ja najskromniejszą pozycję.

- Nie tu, na tamtym fotelu - wskazał stojący w kącie salonu mebel o dosyć industrialnym wyglądzie.
Rurki, pręty, stalowy kolor i czerwone siedzisko. Dobrze będzie współgrały z czerwonymi szpilkami Marty.

- Opowiesz mi o Twoim dawnym życiu.
- Czy to konieczne?
- Nie wiem, chcę tego. Czy to wystarczy?

Milczenie zostało uznane za twierdzenie.

- Ale najpierw zobacz, co mam dla Ciebie. Prezent, z którego powinnaś być zadowolona.

Krzysztof wyciągnął z torby cztery obroże, choć nieco mniejszej średnicy niż przyniesiona poprzednio.
Zauważył nagle, że na szyi Marty nie ma prezentu, otrzymanego ostatnio.

- Gdzie Twoja obroża, dlaczego nie na szyi?
- Zapomniałam.
- Przynieś natychmiast.

Marta pobiegła do sypialni, wracając po chwili z obrożą umieszczoną na właściwym miejscu.

- Teraz Twój strój jest prawie kompletny.
- Podaj mi lewą rękę.
Krzysztof chwycił jej dłoń i zapiął na nadgarstku jedną z przyniesionych obróż.
- Teraz druga ręka.
- Nogi. Tym razem podobne pasy znalazły się na kostkach jej nóg.
- Wracaj na fotel.

Marta posłusznie wykonała polecenie.

- Dlaczego rozwiodłaś się?
- Bo, bo .....niezgodność charakterów.
- Ble, ble, ble. Takie rzeczy możesz mówić w sądzie. Więcej szczegółów.
- Oboje pracowaliśmy w korporacji, a sam wiesz jak się pracuje w takich firmach. Ciągle praca, brak czasu dla siebie, dla domu. Jakoś rozeszły się nasze drogi.
- Podobno pobił Cię.
- Nie chciałabym o tym.....
- Mów.
- Zaczął dużo pić, potem narkotyki, stracił pracę. Cały dom był na mojej głowie. Ciągle o coś pretensje, awantury i w końcu bicie. Nie wytrzymałam.
- Marta, czy nie myślisz, że bdsm kojarzy się czasem z biciem?
- Tego się boję.
- A jak wyglądało Twoje dzieciństwo?
- Było OK.
Mówiąc to Marta zdecydowanie unikała wzroku Krzysztofa.
- Marta, patrz mi prost w oczy. Jak było, mów?
- Wychowywałam się praktycznie bez matki. Rozstała się z moim ojcem, kiedy miałam dwanaście lat.
- I co dalej?
- Nie chcę mówić, to zbyt bolesne.

- Marto, jesteś oporna. Powinienem Cię ukarać.
- Proszę, nie!

Nie zważając na to, Krzysztof podszedł do jej fotela i wyciągnął za pleców kilka dosyć grubych sznurów.
- Siedź spokojnie, Marto.

Marta widziała już wyobraźni jak pętle tych sznurów ją duszą. Były przerażające.

Krzysztof tymczasem pozostawił w ręku tylko jeden sznur. Przewlekł go przez metalowe kółko znajdujące na opasce znajdującej się na rece Marty. Kilka ruchów i jej ręka została błyskawicznie unieruchomiona. Po chwili to samo nastąpiło z drugą ręką.
Kostki jej nóg zostały przytroczone do nóg fotela.
Z całej siły starała się ścisnąć kolana, by zachować odrobinę skromności. Nic z tego jednak.
Krzysztof oplótł jej uda kolejnymi linkami i dociągnął do poręczy fotela.
Nogi były rozwarte, a skrawek materiału przykrywał już niewiele.
Jest jej wstyd.
Krzysztof ostatnim sznurem unieruchomił jej szyję przywiązując ją do oparcia. Usiadł z zadowoloną miną. Jej wyprężony biust wyglądał smakowicie. Przez koronkę było widać sterczące sutki.
- Może zerwać z niej ten stanik? Nie, jeszcze nie tym razem.

- I co teraz Marto, warto tak się upierać? Jak było z ojcem?
- Byłam molestowana.

Teraz Krzysztofowi wyjaśniła się sprawa sposobu traktowanie przez Martę jej  pracowników, zwłaszcza mężczyzn.
- To dlatego tak traktujesz facetów?
- Nie zastanawiałam się nad tym.
- Zastanów się więc. Masz godzinę.
- Teraz wychodzę, za godzinę wrócę.
- Nie zostawiaj mnie tak.
- Nic Ci nie będzie, to taka drobna lekcja pokory.
- Gdzie masz klucze od mieszkania?
- Leżą na szafce w przedpokoju.
- Zamknę drzwi na klucz, nic Ci nie grozi.

Trzaśnięcie drzwi, zgrzyt klucza przekręcanego w zamku.
Cisza. Ogłuszająca cisza.

- Co będzie jeśli nie wróci, przecież umrę na tym fotelu.
- Co mam mu jeszcze opowiedzieć? O tym, że brakowało mi seksu i uczucia? To takie intymne.
- Nie mogę tak odzierać się ze wszystkich tajemnic
- Może jednak powinnam, spadłby ze mnie ciężar, który niosę od tak dawna.

Marta nie zauważyła nawet, że minęła już godzina. Znów zgrzyt zamka.

- Czy masz jakieś przemyślenie, które mogłyby mnie zainteresować?
- Tak.
- Dobrze. Opowiesz mi o tym ....kiedyś.
- Na razie wystarczy.

Sznury zostały rozwiązane. Na udach Marty pozostały ślady szorstkiego materiału.
Krzysztof ujął w dłoń sznur zwisający z szyi Marty, pociągnął go lekko w górę, mówiąc - wstań.

- Zaprowadzę Cię do sypialni, położysz się do snu.

Marta została zaprowadzona tam jak pies, na smyczy.

- Rozumiem, że sypiasz nago?
- Tak.
- Więc ściągaj te ciuchy.
- Czy możesz się odwrócić?
- Żartujesz? Rozbieraj się.

Marta szybko odwróciła się plecami, zrzuciła ciuszki i skoczyła pod kołdrę. Krzysztof obejrzał jednak dokładnie jej tyłek.
Chętnie by ją zerżnął. Ale jeszcze nie teraz.
Wyglądała bosko, naga i tylko te czarne, skórzane opaski. Sznur zwisający z obroży dopełniał całości. Taka wisienka na torcie.
Schylił się nad głową Maty.
- Śpij dobrze mała dziwko.

- Klucze leżą na swoim miejscu - usłyszała zanim zatrzasnęły się drzwi.

- Nie powinnam próbować wyswobadzać się z więzów. Pieką mnie uda, sznury były takie szorstkie. Słowo "dziwka" zabrzmiało dziwnie ciepło w jego ustach.

Przyszedł sen.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie możesz umieszczać w komentarzach odnośników do stron www.