czwartek, 8 listopada 2012

Droga do celu



Jeszcze tylko ten wisiorek, który dostałam kiedyś od znajomej.
Triskelion - tak podobno nazywa się symbol, który na nim widać.
Wspomniała coś mimochodem o jego znaczeniu, ale uleciało mi to z głowy.
Znakomicie pasuje do koloru mojego ubrania.
Dźwięk domofonu.
Drżącymi rękoma zapinam sobie łańcuszek z wisiorkiem na szyi.
Nie wiem czemu jestem taka podekscytowana.
Pukanie do drzwi.
W progu krótkie - witaj Krzysztof, wejdź.
- Zapraszam dalej, do salonu.
Późna jesień, popołudnie, już ciemno za oknem.
Opuszczone rolety, przytłumione światło lampy.
- Czego się napijesz?
- Może kawy?
- Dobrze, ale do tego lampka wina.
- Chętnie, dziękuję - odpowiedział siadając w fotelu, który mu wskazałam.
W kuchni mi mogłam opanować drżenia rąk. Filiżanki omal nie wypadły mi na podłogę.

Nie mogłam poradzić sobie z butelką wina.
- Krzysztof, możesz przyjść do mnie - zawołałam. Przypomniałam sobie, że tak samo wołam go w pracy, może tylko nieco ostrzejszym tonem. Powinnam przystopować.
- Tak, Marta? - pytając wszedł do kuchni.
-Nigdy nie mogłam poradzić sobie z tym korkociągiem, możesz coś zrobić?
Otworzył butelkę ze zręcznością doświadczonego kelnera.
- Chodźmy do pokoju.
Siadłam na wprost fotela, na którym on miał siedzieć.
- O czym porozmawiamy? - spytał.
- Wiesz, od dłuższego czasu nasze stosunki nie układały się najlepiej.
- No cóż.
- Może spróbujemy to naprawić?
- Co sprawiło, że chcesz zmienić swój stosunek do mnie?
- Miałam trudne momenty w ostatnich miesiącach, bo...
- Wiem, co chcesz powiedzieć, to było tajemnicą poliszynela.
- Dobrze, w takim razie nie wracajmy do tego tematu ...skoro wiesz.
- Marta, przepraszam Cię raz jeszcze za tamto zdarzenie.
- Nie wiesz nawet, co się ze mną działo, gdy tak zareagowałeś na moją obcesowość.
- Nie wrac....
- Muszę, nie wiem czemu, ale muszę. Coś we mnie pękło.
Jak mu to powiedzieć? Zapadła długa cisza, podczas której długo przyglądał się wisiorkowi na mojej szyi.
Triskelion, symbol BDSM
- Marta, wiesz co oznacza ten symbol? - spytał biorąc w dłoń wisiorek.

- Znajoma coś kiedyś wspominała, ale nie pamiętam dokładnie.
- Ten symbol oznacza BDSM.
- Co to jest?
- Skrót od ...może powiem jakie jest polskie znaczenie. To jest symbol uległości i dominacji, sadyzmu i masochizmu. Jest uznanym znakiem osób, które lubią tego rodzaju układy między ludźmi.
- Nie wiedziałam.
- Patrząc na ten symbol pomyślałem, że Ty również to lubisz. Biorąc pod uwagę moje zachowanie i dzisiejsze odwiedziny u Ciebie, mogłoby to być prawdą.
- Nie, to tylko taka ozdoba.
Boże, czyżby miał rację, że odkryłam u siebie jakieś skrywane pokłady perwersji i chęci do bycia zniewoloną.
To uderzenie w twarz i rzucenie mnie na podłogę było impulsem wyzwalającym moje prawdziwe oblicze? Oblicze prawdziwej, tak jak powiedział wtedy, "suki"?
- Krzysztof, a gdyby tak było w rzeczywistości, gdybym była w tych klimatach osadzona?
- No cóż, pewno powinnaś znaleźć kogoś, kto chciałby dzielić z Tobą takie życie.
- ...i nazywał mnie suką?
- Jeśli tego byś chciała.
- Ale to jest takie poniżające. Nie jestem suką, jestem kobietą.
- Niewątpliwie, w każdym calu. Czy nie widzisz jak patrzą na Ciebie mężczyźni w pracy?
Chyba się zaczerwieniłam. Pewno to zauważył. Patrzy na mnie dziwnym wzrokiem.
Powinnam przerwać tę rozmowę.
Ale czy ona opuści mury tego mieszkania? Nie ma świadków, jutro mogę wszystkiego się wyprzeć i udać, że to była taka moja gra z nim.
- No cóż, muszę poszukać - powiedziałam z uśmiechem, jednocześnie spuszczając wzrok.
- Świetnie wyglądasz ze spuszczoną głową Marto.
On chyba podejmuje tę grę. Co będzie dalej? Bylebym nie posunęła się za daleko.
- Marto, chcesz poznać kogoś takiego - spytał oschłym tonem.
- Mogłabym spróbować czegoś takiego, ...oczywiście w formie zabawy - dodałam asekuracyjnie.
- Dobrze Marto, słuchaj więc. To będzie moja deklaracja, która obowiązywała będzie do końca moich lub Twoich dni.
- Tak, słucham - odparłam zaciekawiona. Wewnątrz jestem coraz bardziej rozdygotana.
Przez następne dziesięć minut panowała cisza. Patrzył na mnie, powoli sącząc wino. Lustrował mnie od stóp do głowy. Czułam jakby rozbierał mnie wzrokiem i oceniał każdy fragment mojego ciała.
- Marto, to są moje zobowiązania wobec Ciebie:

  1. Nigdy nie nazwę cię suką.
  2. To ja będę decydował o tym, kiedy będę się z Tobą spotykał.
  3. Nikt z Twoich obecnych znajomych i współpracowników nie dowie się o tym, co nas łączy.
  4. Nie będę w żaden sposób wpływał na bieg Twoich ważnych życiowo i zawodowo spraw.
  5. Jeśli uznam, że Twoje zachowanie były niezgodne z moją hierarchią  wartości będziesz karana w dowolny, uznany przeze mnie za odpowiedni, sposób.
  6. Powyższe punkty nie zmieniają faktu, że będę Cię szanował.
- To wszystko. Teraz możesz przemyśleć to, co usłyszałaś i jeśli uznasz te proste zasady za słuszne, jutro rano dasz mi odpowiedź "tak". Czy zrozumiałaś to?
- Tak.
- I jeszcze jedna, bardzo ważna sprawa. Jesteś w dobrych stosunkach z kierownictwem naszej firmy. Zrobisz tak, bym został przeniesiony do innego działu. Nie możesz być moją szefową, bo to zaburzałoby nasz układ. Nie może być w nim fałszu i obłudy. Zgadzasz się ze mną?
- Oczywiście, zrobię co będę mogła.

- W takim razie żegnam cię - rzekł odstawiając pusty kieliszek.
Wyszedł zostawiając mnie z kłębiącymi się w głowie myślami.
Czy ja oszalałam? Mój rozum mówi - "przejdź do porządku dziennego nad tym i zapomnij".
Moja dusza krzyczy przeraźliwie - "OSZALEJ, OSZALEJ, OSZALEJ".
Nie zasnę tej nocy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie możesz umieszczać w komentarzach odnośników do stron www.