wtorek, 23 października 2012

Dobry samarytanin

Pięć sygnałów w słuchawce i słyszę "słucham".
- Marta, z tej strony Krzysztof. Będę za dziesięć minut, może coś Ci kupić. Przecież nie wychodzisz z domu.
- Nie, dziękuję. Nie zajmuj się moim zdrowiem, to nie Twoja sprawa. Przynieś tylko te papiery.
Co za kurwa. Warto było być miłym? Gówno, więcej tak się nie wygłupię.
Domofon.
Wystukałem kod. Po minucie dźwięk zamka odbokowującego drzwi.
Winda.
Długi korytarz.
Drzwi. Pukam.
- Otwarte.
Szybko zdejmuję płaszcz i idę w kierunku pokoju, z którego dobiega głos Marty.
- Drugie drzwi po lewej stronie.
Marta siedzi na łóżku okutana szlafrokiem. Włosy w nieładzie, podkrążone oczy.
Dopadło Cię wreszcie dziwko - myślę.
- Dawaj to, co przyniosłeś.
- Proszę. Jak się czujesz.
- A co? Może chcesz się bawić w pielęgniarkę?
- Chciałem być miły.
- Nie staraj się więcej. Nie wychodzi Ci to.
Może zaproponuje mi chociaż kawę.
- OK, możesz już iść.
- Jasne. Kiedy wracasz do pracy?
- Za tydzień. Będę miała dla Ciebie zadanie, rezerwuj czas po południu.
Kurwa, zaczyna się.
- Do mojego powrotu masz przygotować projekt promocji naszego nowego produktu. Wiesz jakiego.
- Tak, wiem.
- Zmiataj.
- Do zobaczenia za tydzień w takim razie.
Na korytarzu usłyszałem dźwięk przekręcanego zamka.
Tylko tydzień wolności. Niech to szlag.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie możesz umieszczać w komentarzach odnośników do stron www.